Tygrys, naprawdę tygrys. Trupioblada twarz matki. Xin z ojcem patrzyli przez szpary między deskami - jeden potężny tygrys w kolorze ognia i dwa tygryski. Rodzina dzików przytuliła się do siebie i zbiła w pokrytą szczeciną kulę.
- To tygrysica! - matce szczękały zęby.
Ulewa. Kołysząca ogonem tygrysica ryknęła znienacka w stronę dzików, zrobiła kilka kroków w lewo, potem w prawo, jakby się zastanawiała....